A jak jon viesieła kryčaŭ, Laciełi pyrskaŭ hrony, Majova ŭkviečany ručaj, Što vysach, jak hidronim. Na biełym dnie, by pałatnie, Zalehłi ślozy čorna. Pahlań – adrazu kałatnie, Jak podycham ź piačory. Zakaścianiełaja viarba Hłytaje ŭ pyle smahu, Niby prasoleny harbar Kala pustoj bikłahi. Lacić łuska z kalendara. Žyvie balesny poki I ździek nia moža daravać Abłudnaje epochi. I z kałamuci złosnych dzion Čarpać vadu ci stanieš? A byŭ ručaj toj nie žadzion Vandroŭniku i stajni. Prystanu moŭčki. Sam siabie Spytaju aściarožna: «A jak ciapier usio ž paśpieć Nazad, u čas murožny?» Dy lepiej, bracie, nie pytaj, Brydzi, jak mnich, asfaltam. Lažyć ručvo, niby piatla, Paviešanaha hvałtam.
|
|